Ekspert Barcy o Lewandowskim: To nienormalne, by napastnik miał taką dyscyplinę i charakter przez lata
Czy po tak udanym sezonie dla Barcy można mówić o „metodzie Flicka” czy „metodzie Tousa”?
Istnieje metoda barcelońska, można powiedzieć, że również metoda Barcy, o której moim zdaniem należy mówić. Ponieważ Barcelona jest miastem, które tradycyjnie charakteryzuje się innowacyjnością. Oczywiście, głównym punktem jest Barca jako wzorcowy profesjonalny klub, niemal wyjątkowy na świecie ze względu na liczbę sekcji sportowych, które posiada.
Istnieją dwie przecinające się ścieżki: to, co już istniało w Barcelonie oraz sztab trenerski prowadzony przez Flicka, który przychodzi z pewnymi pomysłami, oczywiście z Niemiec, co tworzy fantastyczną synergię. Dla mnie jest to najbardziej niezwykła rzecz w tym sezonie. Innymi słowy, kiedy tylko zaczynamy rozmawiać z Flickiem, od razu się rozumiemy, a on mówi: „Śmiało, czegokolwiek potrzebujesz, nie ma problemu”. Wśród tych, którzy trenują zawodników, jest to prawdopodobnie jedna z przyczyn, która miała największy wpływ, prawda? Ta synergia między, nazwijmy to, niemiecką kulturą a kulturą szkoły Barcelony lub szkoły Barcy.
W swojej książce o „DNA Barcy” (ADN Barça) Paco Seirul·lo mówi o tobie, że „uczeń przewyższył mistrza”. Czy to zdanie cię zaskoczyło?
Prawda jest taka, że nie spałem tej nocy. Wywołało to u mnie ogromną presję i to, co nazywają syndromem oszusta. Pracowałem z Paco przez 30 lat. Przyszedłem tutaj w 1995 roku i myślę, że jest wzajemna sympatia. Prawdopodobnie, to chciał powiedzieć: „Hej, zostawiam to dziedzictwo w dobrych rękach”. To nie tylko ja, ale inni koledzy, którzy rozwinęli się, jak rozumiem, z bardzo dobrymi wynikami w innych dyscyplinach, w innych sekcjach. Z tej samej szkoły w Barcelonie, o której wspomnieliśmy.
Może właśnie na tym polega ta metoda? Na dostosowaniu aspektu fizycznego do tradycyjnego futbolu Barcelony.
Ta metodologia Paco Seirul-lo jest punktem wyjścia, jest przeznaczona tylko i wyłącznie do sportów zespołowych. A piłka nożna jest prawdopodobnie miejscem, w którym istnieje największa możliwość jej zastosowania. Wszystko zaczęło się od piłki ręcznej. Od Barçy, która była potężna, wygrała wiele Pucharów Europy. A następnie przeniosła się do futbolu. Ale w piłce nożnej jest oczywiście więcej metod. Więc co się dzieje? Kluczowa różnica względem innych metodologii na całym świecie, z bardzo potężnych szkół – jak niemiecka – polega na tym, że barcelońska została ona zaprojektowana wyłącznie dla sportów zespołowych.
Reszta stanowi adaptację sportów indywidualnych. I to jest dla mnie błąd. Ten błąd, i trzeba to podkreślić, polega na tym, że zawsze istnieją cechy typowe dla sportów indywidualnych. Bierzesz coś ze świata lekkoatletyki lub świata pływania i dostosowujesz to do świata takiego jak piłka nożna, który jest absolutnym chaosem. Najbardziej nieprzewidywalną rzeczą jest piłka nożna. Dyscypliny indywidualne są cykliczne, przewidywalne i polegają na wydajności i realizacji celów. Piłka nożna jest sportem sytuacyjnym. Jest złożony w tym sensie, że stale ewoluuje i oczywiście nie wszystko będzie działać. Może w przypadku wyczynowego sportowca lub piłkarza, który jest geniuszem, nawet niezbyt odpowiedni program treningowy nadal będzie w stanie dawać wyniki, prawda? Ale dla mnie piękno tej metody polega na tym, że opiera się ona na sporcie zespołowym. Innymi słowy, jest zaprojektowana specjalnie do tego, a nie adoptowana z innych dyscyplin. Prawdopodobnie jest tylko jedna podobna, ale z taktycznego punktu widzenia, czyli propozycja Victora Frade’a dotycząca periodyzacji taktycznej.
Ta zmiana jest bardzo ważna, ponieważ Paco podjął wysiłek, gdyż sam wywodzi się z lekkoatletyki. Powiedział jednak: „Musimy na nowo wymyślić teorię treningu”. I jest książka, którą koordynował przed „ADN Barça”, która opisuje trening sportów zespołowych, gdzie wszystko to jest wyjaśnione. Ma ona około czterech lub pięciu lat i to właśnie w niej wyłożona jest cała ta propozycja – można ją nazwać treningiem strukturalnym, treningiem kognitywnym, stosowanym w sportach zespołowych, jakkolwiek chcesz, ale jest właściwa. Ostatecznie jest to ta propozycja, szkoła Barcelony czy szkoła Barcy.
Jest jeszcze jedno twoje zdanie: „To nie szczęście, to nauka”.
Jeden z pierwszych naukowców w świecie piłki nożnej, Tom Riley, który pochodził z Liverpoolu, zaprosiliśmy go tutaj. Pamiętam, jak powiedział: „Piłka nożna to nie nauka, ale nauka może pomóc rozwijać i ulepszać piłkę nożną”. Trzeba to podkreślić, ponieważ nauka opiera się na czymś, co można odtworzyć, czyli ktoś w Argentynie może wziąć ten sam pomysł, wziąć te same elementy i odtworzyć je w Argentynie, uzyskując to samo. Ale bądźmy ostrożni, ponieważ w piłce nożnej to się normalnie nie wydarzy. Więc, skoro to nie nauka, to o czym mówimy? Nazwijmy to dyscypliną, która może skorzystać z wiedzy naukowej.
Ponieważ człowiek działa w określony sposób, są rzeczy, które są bardziej zmienne, a inne są całkowicie obiektywne i wszystko to może pomóc. Jest więc wiele wiedzy, która ma podstawy naukowe, która została udowodniona, która jest bardzo przydatna w piłce nożnej, zwłaszcza w zapobieganiu kontuzjom. W dzisiejszych czasach mówi się o „big data”, ale ludzie często wariują na punkcie tych danych, ponieważ one również nie pozwalają nam wyjaśnić piłki nożnej. A jeśli nie wierzysz, to myślę, że najlepszym przykładem są bukmacherzy. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na początek sezonu, kurs bukmacherów na Barcę wynosił jeden do sześciu. Wszyscy powinniśmy byli obstawiać. Ostatecznie Barca wygrała ligę wbrew wszelkim typowaniom. Zatem algorytm używany przez bukmacherów, który – nie mówię, że jest nieomylny, ale jest bardzo ścisły – zawiódł w tym momencie.
Liczba rozgrywek w piłce nożnej to prawdziwe szaleństwo
Dużo pracujesz nad siłą, aby zapobiec kontuzjom.
Tak, ale także po to, by zwiększyć wydajność. Oczywiście, że tak. W dzisiejszym futbolu liczba zawodów, które odbywają się każdego roku, jest prawdziwym szaleństwem. I stale rośnie. W tym roku dodatkowo mamy jeszcze jeden, w którym na szczęście nie startujemy, w sensie ochrony zdrowia zawodników. Każdy chciałby wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata i oczywiście byłoby idealnie, ale z punktu widzenia prewencji urazów jest to problem. Istnieje raport FIFA, który podawał przykład Lautaro, który niedawno grał w finale Ligi Mistrzów, który rozegrał niemożliwą do zniesienia liczbę meczów z mniej niż pięcioma dniami przerwy. Innymi słowy, nie było to zrównoważone w czasie.
Co się stało? Nie było żadnego „hamulca” przed kontuzją, a przez to zawodnicy mieli tendencję do utraty wydajności lub zdolności do występów na boisku w trakcie sezonu. I logiczne jest zrozumienie dlaczego: ponieważ byli przeciążeni. Jaki środek zaradczy można zrobić? Rotacje. Ale oczywiście, jeśli jesteś w drużynie takiej jak Barca, chcesz wygrywać. Rotacje są więc ograniczone, ponieważ chcesz grać najlepszymi zawodnikami. Gdybyś miał dwa składy, mógłbyś to zrobić umiarkowanie i pozwolić młodym zawodnikom zagrać w pucharze lub czymś podobnym. Ale ten środek jest skomplikowany.
Więc jaki inny środek zaradczy można zastosować? Poprawić cały system wsparcia, czyli to, co tradycyjnie rozumie się jako przygotowanie fizyczne i wsparcie na poziomie medycznym, które najbardziej pomaga ci znieść obciążenia. I jest to podwójna funkcja: zapobieganie urazom, ale także utrzymanie wydajności, która została osiągnięta na początku sezonu, zwłaszcza w okresie przygotowawczym, aby nie wpaść w spiralę problemów. A to, co robisz pod koniec roku, to „mikrodawki” pracy utrzymywanej przez cały rok, aby nie stracić tego, co zyskałeś na początku, w okresie przedsezonowym.
Nie byłeś częścią pierwotnego sztabu Flicka. Byłeś już w klubie, a potem przyszedł Flick.
Dokładnie. Przybywa Flick, który w pewien sposób akceptuje strukturę stworzoną przez Barcę, zarówno z fizycznego, jak i fizjoterapeutycznego punktu widzenia, z dużą liczbą fizjoterapeutów. Wszyscy z nich opanowali bardzo skuteczne, bardzo innowacyjne techniki, które opracował Raul Martinez, aby umożliwić tkankom znacznie lepszą regenerację po wysiłku.
Jak zapatrujesz się na przyszły sezon? Dwaj najsilniejsi rywale Barcelony w LaLidze to Real i Atletico. Obaj grają w Klubowych Mistrzostwach Świata. To będzie też rok mistrzostw świata. Czy więc Barcelona nie ma już pod tym względem dużej przewagi?
Tak, nie możemy zaprzeczyć, że musi to mieć wpływ. Ponieważ liczba meczów rozegranych w tym sezonie przez Real i Atletico będzie znacznie większa. Do tego musimy dodać mecze reprezentacji narodowej. Przynajmniej dwa mecze, które będą musieli rozegrać. I to będzie… nie wiem, czy nazwać to dramatem, ale będzie to bardzo skomplikowane, aby móc zregenerować cały ten skumulowany ładunek rywalizacji w tak krótkim czasie, jaki mają. Ponieważ LaLiga, jeśli się nie mylę, rozpoczyna się 16, 17 sierpnia.
Real i Atleti będą musiały bardzo ciężko pracować w tygodniach wakacji
Ile czasu będą mieli na nadrobienie zaległości?
Będą musieli być bardzo ostrożni w ciągu tych kilku tygodni odpoczynku, aby zawodnik mógł zresetować się psychicznie, ale także zregenerować się na poziomie fizycznym. A to nie jest łatwe, bo oczywiście zazwyczaj sprowadza się do powtarzania przez tydzień: Słuchaj, zapomnij o piłce nożnej, zapomnij o treningach. Ciesz się z rodziną, a po tygodniu zaczniemy się trochę ruszać. Ale przede wszystkim chcę, żebyś zapomniał o tym mentalnie. Zresetujcie się i od tego momentu zaczniemy pracować.
Powiedziałbym wręcz, że nie będą mogli sobie na to pozwolić, bo teraz będą doganiani przez tych, którzy przyjeżdżają pod koniec przedsezonu, kiedy on już prawie się skończył. Dosłownie nie będzie czasu. Naprawdę. I właśnie to instytucje muszą rozważyć – czego chcą? Ponieważ z mojego punktu widzenia naprawdę za bardzo przeciążają zawodników.
Z Ter Stegenem, jak zwykle, próbowali wymusić jak najwięcej
Mówiąc o poszczególnych zawodnikach, jak myślisz, na czym polega problem Ter Stegena? Ponieważ długa kontuzja bramkarza zwykle wymaga czasu. A tutaj jakby brakowało cierpliwości.
To jest to samo co zawsze. Kiedy masz zawodnika pierwszego wyboru, który był nieobecny przez tak długi czas, wszyscy chcą, aby szybko wrócił, a przede wszystkim on sam. Więc oczywiście starasz się wymusić jak najwięcej. Na tym poziomie, co również rozumiem, sporo działo się w tym roku. Nagle pojawił się bramkarz, który umocnił swoją pozycję, a potem pojawił się zawodnik pierwszego wyboru, który chciał wrócić. I oczywiście czas był bardzo napięty. Ostatecznie decyzja zostaje podjęta przez trenera, a cały jego personel robi swoje, czyli pokazuje niezbędne dane, aby wesprzeć decyzję lub zasugerować zmianę.
To jest szczególny przypadek, bo bramkarz nie zostanie zmieniony w trakcie meczu. Ale w przypadku zawodnika z pola częściej mówi się trenerowi: „Nie wystawiałbym go na więcej niż 30 minut lub wystawiłbym go na samym końcu, tam może zrobić największą różnicę, jest na to gotowy, ale nie na dłużej”. Albo zaczynasz i zmieniasz go w drugiej połowie. Dajesz mu tego rodzaju instrukcje, a następnie trener decyduje, oczywiście, ponieważ ostatnia decyzja należy do niego. Ale w przypadku bramkarza to chyba najbardziej delikatna sprawa.
I oczywiście w tym sezonie była również okoliczność, że Tek (Wojciech Szczęsny – red.), kiedy wszedł jako pierwszy bramkarz, drużyna nie przegrywała. Nie było więc powodu, by go zmieniać. Była to więc bardzo delikatna decyzja, ale oczywiście był też niemiecki bramkarz, który walczył o powrót. Ostatecznie stało się to, co wszyscy widzieliśmy, i miało to wiele sensu.
Lewandowski ma niesamowitą kulturę pracy
Teraz chciałem zapytać o Lewandowskiego, który w tym sezonie spisywał się spektakularnie. Jak napastnik może zdobyć 40 bramek w sezonie w tym wieku, na tym poziomie? Jaki jest tego sekret?
Oczywiście, to zawsze zależy od zawodnika. A on jest piłkarzem, który zawsze bardzo o siebie dbał i który ma niesamowitą kulturę pracy i predyspozycje do tego, by pracować. Zawsze mówiliśmy, zwłaszcza podczas pracy we Włoszech, że obrońcy mogliby być trenerami fizycznymi. Ponieważ mają tak dobrą kulturę treningową i takie predyspozycje, że mógłbym pójść i powiedzieć: „Chłopaki, nie wiem, Chiellini, Bonucci, Barzagli i tak dalej, ty prowadzisz sesję, a ja idę na kawę”. To nie jest normalne, aby napastnik, strzelec bramek miał taką dyscyplinę i charakter przez lata, ale Lewandowski na tym poziomie jest wzorem.
Jeśli zapytasz mnie jako specjalistę w tych sprawach, powiedziałbym, że jeśli jest jakiś wzmacniacz, katalizator, gdy jesteś już w stosunkowo zaawansowanym piłkarsko wieku, to jest to praca nerwowo-mięśniowa o wysokiej intensywności. Praca metaboliczna musi być w jakiś sposób drugorzędna. Wszystko, co jest długotrwałą pracą itp. A to, co pozwala ci konkurować z młodszymi, to praca nerwowo-mięśniowa. To jest twoja moc, przyspieszenie i tak dalej. Oczywiście, jest to powiązane i można w pewnym sensie sprzężyć trening nerwowo-mięśniowy z metabolicznym, do bycia odpornym w dłuższej perspektywie, co nazywa się wytrzymałością siłową. Ale podstawą jest układ nerwowo-mięśniowy.
Jeśli nie masz struktur przygotowanych do generowania dużej mocy, a następnie trenujesz je, aby utrzymać moc, to przydarzą ci się kontuzje, spadki i wahania wydajności. Lewandowski był bardzo zdyscyplinowany, a program dla kogoś takiego jak on ogromnie pomaga.
Zadziwia mnie, jak Lamine może być tak dojrzały i stabilny w tym wieku
Teraz chciałem porozmawiać o Lamine’ie Yamalu. Jak pracuje się z młodym geniuszem, który również osiąga wysokie wyniki, grając z seniorami na najwyższym poziomie?
Po pierwsze, jakość Lamine’a jest widoczna dla każdego zewnętrznego obserwatora. Ale muszę przyznać, że pierwszego dnia, kiedy go zobaczyłem, musiałem przetrzeć oczy. Ponieważ nagle zobaczyłem coś pomiędzy panterą a wężem poruszającym się z bardzo dużą prędkością. I powiedziałem: „Widziałem to, co widziałem. Jeśli to pierwsza sesja treningowa, a on już tak wygląda nic nie robiąc, to jakość tego dzieciaka jest niesamowita”.
To znaczy, nie jest jeszcze w pełni rozwinięty, a już moc, jaką jest w stanie włożyć w piłkę lub w przyspieszenie, w zatrzymanie, jest olśniewająca. Mogę więc zapewnić, że jego wewnętrzne „okablowanie” jest na bardzo wysokim poziomie. To sprawia, że wszystko jest łatwiejsze, ponieważ albo się to ma, albo nie. Tak jak wielcy sportowcy w historii byli wybitni na tym poziomie.
To, co najbardziej zaskoczyło mnie w Lamine’ie, to jak można być tak dojrzałym i w jakiś sposób tak stabilnym w swoim zachowaniu w tym wieku, ponieważ ja z pewnością taki nie byłem. Myślę, że kiedy jesteśmy w tym wieku, hormony nas zabijają i masz dni wzlotów i upadków, kłótni z matką, z babcią, ze wszystkimi, ponieważ z definicji jesteś niestabilnym nastolatkiem.
Barca i La Masia wykonały niesamowitą pracę w zakresie edukacji, ponieważ jest grzecznym, pełnym szacunku chłopakiem i nigdy nie widzisz go w szatni robiącego coś nie na miejscu. Ponieważ, podobnie jak wszyscy chłopcy w La Masii, ma bardzo miłą kulturę sportową. Od tego momentu jest nam bardzo łatwo, ponieważ jeśli masz już tę bazę, nie masz problemu z robieniem tego, co musisz. Stosujesz to, czego według ciebie potrzebuje na poziomie indywidualnym, a następnie przechodzisz do garnituru szytego na miarę. Lamine znacznie ułatwia pracę każdemu, kto z nim współpracuje.
Present and future pic.twitter.com/5bLoN5PgiG
— FC Barcelona (@FCBarcelona) June 11, 2025
Fermin doznał kontuzji z powodu braku odpoczynku
W przypadku Fermina można powiedzieć, że jest podobnie jak w przypadku Rodriego, który rozegrał wiele meczów i dlatego doznał tych kontuzji.
Prawdopodobnie tak. Tak się składa, że Fermin również nabawił się kontuzji od samego początku, ponieważ tak naprawdę nie odpoczywał, ponieważ grał, jeśli dobrze pamiętam, na igrzyskach olimpijskich i był na mistrzostwach Europy, które wygrali. Kumulacja była więc brutalna, a kiedy zdał sobie z tego sprawę, sezon już trwał.
Dano mu dwa tygodnie, jeśli dobrze pamiętam, i z powodu braku odpoczynku doznał również bardzo rzadkiej kontuzji przy praktycznie zerowej intensywności, zrywając mięsień prosty uda w obu nogach. Na szczęście nie miało to większych konsekwencji i w jego konkretnym przypadku był w stanie przejść operację. A my, powiedzmy, wprowadziliśmy go później w prędkość przelotową.